W 2021, nadszedł dzień w którym wybrałem się na wcześniej upatrzoną górę. Albo to ona mnie sobie „upatrzyła?” Kto wie?
Ujrzeliśmy się pierwszy raz w 2020 roku, z dala, z innego masywu. Mont Buet to najwyższy szczyt Masywu Giffre w Alpach zachodnich. Góra ta odegrała ważną rolę w alpinizmie w XVIIIw gdyż była najwyższym szczytem – wtedy zdobytym – z którego ówcześni eksploratorzy wykonywali m.in pomiary Mont Blanc, wtedy jeszcze niezdobytego.
Jedni mnie ostrzegali, mówili że tylko w lato tam iść, inni wcale nie wiedzieli że tam idę. Pamiętam że w pracy, chcieli mi zamienić wolne, no ale… postawiłem na swoim, i ruszyłem. Później, po kilku miesiącach, już tam nie pracowałem hehe, cóż. Pasja natomiast trwa dalej. I tak.
Był wtedy luty, więc zimowo. Wziąłem ze sobą litrowy termos z herbatą, racuchy, gorzką – czekoladę, rakiety , czekan wiadomo. Kilka zapasowych baterii, aparat i kamerkę sportową. Odpowiednie ciuchy.
Wyszedłem rano z domu, wsiadłem w miejscowy pociąg, i wysiadłem w miejscowości z której zaczyna się akcja. Wioska Le Buet na 1339mnpm. A dalej, 9 km żmudnego podejścia. Pod górę. Z górki drugie tyle, tyle że co prawda bez nart, to o wiele szybciej. Ale o tym później.Podejścia prawie 1800m
Nie jeździłem wtedy jeszcze na nartach skiturowych, a szczyt ten jest popularny w tej odmianie narciarstwa, więc siłą rzeczy spotykałem takich zapaleńców. Jedni się serdecznie uśmiechali, inni jakby pukali w głowę. No cóż, w górach zmienia się tylko przestrzeń, a ludzie są tacy jak wszędzie. Jedni pomocni, otwarci na druga osobę, empatyczni. Inni mniej. Jak wszędzie.
Szedłem sobie dalej wzdłuż skiturowego szlaku. Krajobraz otwierał coraz to większe walory Natury. Nawet pani pogoda dość sprzyjała. Gdy doszedłem do schroniska Pierre à Bérard (1924m) nie znalazłem go. W sensie nie zobaczyłem. Sytuacja śmieszna, dlatego że Gps upiera się że stoję w dobrym miejscu, ale żadnego budynku nie widać. W końcu zauważyłem z boku kawałek murku, jakby od okna wystający ze śniegu. Wniosek prosty, schronisko jest, ale pod spodem. Zasypane.
Siadłem, wyciągnąłem termos i racuchy. Zdjęcia.
Checkpoint.