Pamiętam, że zadzwonił telefon, w niedzielę.
– Co robisz? -zapytał
– Nic, leżę – odpowiedziałem.
Wtedy, jeszcze w 2015 roku prowadziłem inne życie. Bardzo całkiem inne.
– Jadę w Tatry, jedziesz ze mną? – Po czym dodał – to nie będzie spacer niedzielny.
– Jadę!
Zebrałem szybko ubrania, buty, które wtedy uznałem za najlepsze, jakie mam w góry, termos, stary plecak i trochę kasy. Cieszyłem się jak dziecko które nigdy w takich górach nie było.Po prostu.